- "Marsz, marsz do Polski! Z ziemi Naszej i Waszej do Pooolski!"
(jak na 3'latka całkiem w spoko, myślę sobie. W sumie to ich w przedszkolu uczyli i teraz masz)
- Wie Pani! Jak tak można?!
(Starsza kobieta za nami zaczyna się oburzać)
- Żeby tak bez szacunku, jak Pani dziecko uczy...Nic nie szanują, tęcze niech mu Pani da do ręki kolorową. Jak już musi śpiewać to nie święte pieśni. Nauczy go Pani o jakiś zwierzętach!
Coraz bardziej wytrzeszczam oczy. Powoli też zaczynam tracić cierpliwość.
- Trudno mi uwierzyć w to, co słyszę (zaczynam). Wygląda Pani na osobę z pokolenia moich dziadków. Z tego co wiem, z ich opowieści był w Polsce taki czas, kiedy hymnu śpiewać nie było wolno. Podobno ludzie kiedyś ginęli za wolność "przyszłych pokoleń". Uważa Pani, że hymn powinien być zarezerwowany dla umundurowanych oficjeli? Czyż to nie jest najpiękniejszy symbol wolności - małe dziecko nucące pieśń o wolności w wolnym kraju?
- To nich chociaż wstanie. A nie tak na siedząco.
Kurtyna.