Oto czego NIE powinnaś robić jeżeli chcesz dalej gotować obiadki i mieć męża, który nie puknie sekretarki.
1. NIE narzekaj - serio, ja wiem, że z dzieckiem w domu jest ciężko. Dziecko robi kupy, płacze, chce żeby się z nim bawić TERAZ i CIĄGLE, płacze, choruje, płacze, wymiotuje, płacze. Jednocześnie dziecko nie pozbawi Cię kasy, nie zwolni i nie zrujnuje Twojej kariery zawodowej.
Facet, który nie dość, że w pracy musi użerać się z większą czy mniejszą liczbą oszołomów nie ma po powrocie siły słuchać o tym, że nie dajesz rady - mMciuś zesrał się na dywan i rozsmarował kupę na ścianie.
Jeżeli w domu będzie gderająca baba z wyjącym dzieckiem to on zacznie wracać coraz później aż w końcu po prostu nie wróci tylko zwieje. A Ty - co będziesz z tego miała? Koniec kasy na karcie, koniec łażenia w piżamie do południa i oglądania kreskówek z dzieciakiem. Myśl babo.
2. Ogarnij się - tak, wiem. Masz dziecko - dlatego od 2 lat myjesz zęby raz na 3 dni a włosy przed dużą imprezą rodzinną. Możesz dalej robić z siebie ofiarę losu, ale Twój facet idąc do biura widzi w nim codzinnie dziewczyny fajnie ubrane, umalowane, ze zrobionymi paznokciami i wyregulowanymi brwiami. Dlaczego wystawiasz go na taką próbę?
To nie jest takie trudne! Małe dziecko wsadzasz w bujak a bujak do łązienki. Myjesz włosy, układasz, malujesz się w wersji light - trochę podkłądu, trochę pudru i od razu wyglądasz jak człowiek!
3. NIC Ci się nie należy - no poza szacunkiem. To nie jest tak, że pieniądze Ci się należą. Facet pracuje, zarabia - Ty nie musisz się mierzyć z rynkiem pracy i chwała Bogu! On i tak da Ci kasę bo jesteście razem, kocha Cię, chce dla Ciebie dobrze. Nie możesz jednak atakować go "znowu przelałaś mi 4zł zamiast 5zł! Chyba coś mi się należy, bo wychowuję Ci dziecko". Znam wielu facetó, którzy dali takiej babie kopa w dupę i wychowuję dziecko sami - ona jako osoba niezaradna, niemająca pracy musiała ustąpić w sprawach wychowania malucha.
4. Wyjdź do ludzi - każdy facet mający kurę domową w zagrodzie modli się o to, żeby do końća nie zdziczała. Raz na tydzień. Dobra - raz na dwa tygodnie idz na kawę z koleżanką. Zmuś się - bez tego Twoje życie ograniczy się do czytania pudelka i gadania przez telefon z innymi matkami-waritakami o kupach, żygach i innych tego kalibru sprawach.
To tak na początek.
Good luck kury domwe! :)