Pierwszy szok przeżyłam na stronie z małą świnią, która została zestawiona z kanapką z szynką. Serio? Co Ci siedzi w głowie wydawco książeczki o zwierzątkach? Jak dwulatkowi, który absolutnie nie łączy w żaden sposób jedzenia z żywymi istotami, które głaszcze, że tej śwince trzeba poderżnąć gardło, powiesić za nogi, wyciągnąć bebechy i można zrobić szyneczkę do kanapki? Nie rozumiem. Chciałabym ale nadal nie potrafię.
Nie jestem szaloną matką veganką, jadam mięso chociaż mam z tym pewien moralny problem. Moje dziecko również mięso jada. Jednocześnie nie zamierzam burzyć jego świata, w którym póki co nie ma przemocy, umierania, zjadania...
Drugiego szoku doznałam na widok torebki z koziej skóry. "Co to?" "Torebka z.... torebka, taka ładna torebka" - co to ma, ku... być? Ludzie, czy naprawdę to aż taki problem pokazać 4 obrazki związane z kozą pomijając fakt, że można z niej ściągnąć skórę i zrobić torebkę?
To, że na świecie dzieją się rzeczy złe i straszne to niepodważalne fakty. Czy jednak 2 lata to moment kiedy należy być o tym uświadomionym?