Moja babcia zawsze pyta mnie przez telefon „Poleczko, a Ty z mężem przyjedziesz?” na co niezmiennie od 12 lat odpowiadam „Babciu, niestety nie gdyż ponieważ nie posiadam męża”. Na to babcia „A takie ładne z Was małżeństwo z dzieckiem”.
Fakt, nie mam ślubu. Nikomu z mojej rodziny przez gardło nie przejdzie słowo „konkubina”, którego ja z lubością używam. Głównie na rodzinnych zlotach. W końcu jest nadal w naszych głowach tak bardzo negatywnie nacechowane, że ktoś o naszym statusie nie powinien nawet go wymawiać, a już w odniesieniu do siebie to przecież skandal! „Konkubent bije konkubinę butelką po głowie a Wy się przecież kochacie”. No tak. Faktycznie Dla mnie jest to określenie stanu faktycznie. Nie jesteśmy małżeństwem, więc to nie mój mąż. Na „chłopaka” jestem za stara a partnerów to mam kilku ale biznesowych. Co pozostaje?
Co gorsza nie ochrzciłam dziecka. „Poleczko, Ty ochrzcij synka, jak go ksiądz wodą święconą poleje to od razu wszystko się ułoży!” – powiedziała babcio-ciocia. W sumie to nie wiem co ma się układać i jaki w tym udział wody święconej. Jeżeli taka jest jej moc sprawcza to będą polewać wodą święconą komputer wysyłając ważne projekty do akceptacji – być może to coś da. A no i przydałaby się gdy idę do fryzjera bo ostatnio to farbowanie coś ewidentnie nie wychodzi.
Wiecie dla kogo jest religia? Dla ludzi, którzy panicznie się boją. Gorliwa wiara w Boga bierze się ze strachu – głównie przed śmiercią. Wizja „czarnej dziury i nicości” nie jest zbyt atrakcyjna w porównaniu z Rajem i Panem z siwą brodą. Łatwiej też przyjmować niepowodzenia – Bóg tak chciał i własne błędy tłumaczyć siłą wyższą.
Chyba na takie rozumowanie jestem zbyt młoda. Na ślub i chrzciny zbyt uczciwa – jak można przyciągać na coś w co nie wierzysz? W dniu ślubu, który jest jednym z najważniejszych w dniu człowieka powinno się być szczerym, z szacunku do osoby, której to obiecujesz. Ślub dla białej sukienki i hucznej balangi? Nie dziękuję.
#ślub #ToNieDlaMnie #OJaBiedna