Jakie sprawy uznaję za oczywiste?
Kłamstwo nr 1.
„Nie chcę mieć dziecka”
Gdy samotna (tak to co innego niż „sama/wolna”) kobieta lub laska, która jest w związku totalnie nadrzędno-podrzędnym wmawia mi (może sobie?), że absolutnie nie chce dzieci to mi jej szkoda.
Prawda jest taka, że jesteśmy zwierzętami i mamy instynkt macierzyński – tak po prostu jest. Baby chcą mieć potomstwo i tyle. Nie musi być w tym wielkiej filozofii miłości od pierwszego uśmiechu.
Pamiętam jak znajoma tłumaczyła mi, że nie chce mieć dziecka bo tak się boi o swojego męża, że gdyby miała się dodatkowo bać o dziecko to by chyba padła na zawał. 4 miesiące póxniej biegała z brzuchem i jak się okazało po 3 latach starań zaszła w ciążę.
Dziewczyny – to naprawdę wychodzi słabo.
Kłamstwo nr 2.
„Nie potrzebuję ślubu”
Poprawka – nie masz takiej możliwości moja droga. Nie znam kobiety, która odmówiła facetowi w czasie zaręczyn. Znam za to wiele takich, które na lewo i prawo zapewniają jak to ślub jest im zbędny do życia. Spoko jest rezygnować z ciasta, które je ktoś inny prawda?
Kłamstwo nr 3.
„Nienawidzę swojej pracy”
Tu temat jest bardziej skomplikowany bo wiele osób kłamie po prostu z obawy przed utratą pracy. Co mam na myśli? Jestem słaba więc boję się, że mnie wyrzucą – lepiej jeżeli będę zapewniać, że jest beznadziejnie i właściwie to sama odeszłam – prawda?
Co zrobić aby nie kłamać i nie mówić prawdy? Oto kilka sensownych odpowiedzi:
1. Dziecko? Jak pojawi się właściwy moment i kandydat na tatusia to pomyślę
2. Ślub? A co, mam się mu oświadczyć?
3. Praca? Raz lepiej raz gorzej. Tragedii nie ma ale rozglądam się
Macie inne?